Pierwszy tom magicznej sagi.
Jedna dziewczyna i trzech chłopaków. Blue pochodzi z rodziny wróżek, jest medium do kontaktów ze światem zmarłych. Gansey, Adam i Ronan, trzej przyjaciele w elitarnej szkoły dla chłopców Aglionby, obsesyjnie poszukują tajemniczych linii mocy legendarnego Króla Kruków - Glendowera. Z ich powodu pozornie ciche i spokojne miasteczko staje się scenerią niezwykłych wydarzeń.
Gdy razem z Blue trafią do magicznego lasu, gdzie czas płata figle, nic już nie będzie takie samo...
Przerażające tajemnice, mroczne rytuały, stare przepowiednie, wizje, duchy, ofiary, a to dopiero początek tej historii...
Do teraz nie wiem, co sądzić o tej książce. Przez pierwszą połowę nie umiałam przebrnąć, a drugą przeczytałam w jeden wieczór. Po wielu zachwytach i pozytywnych opiniach spodziewałam się naprawdę dosyć sporo i trochę się rozczarowałam. Książkę czyta się miło, jeśli przebrnie się przez początek, a fabuła wcale nie należy do najgorszych, ale... Właśnie, "ale". Ale czegoś w niej brakuje. Na samym początku wszystko rozwija się wręcz w ślimaczym tempie i przez pierwsze sto stron poznajemy jedynie głównych bohaterów: bogatego Ganseya, cichego Adama, porywczego Ronana i nieśmiałego Noah. Oprócz tego jest jeszcze Blue, córka Maury, wróżki. I o ile autorka bardzo skupiła się na całej "bogatej" otoczce kruczych chłopców i "tajemniczej" aurze Ronana, o tyle mam wrażenie, że Blue nie poświęciła aż tak wiele uwagi. Jej postać rozwinęła płytko, nie dała jej żadnych mocniejszych cech, które wyróżniłyby ją wśród wszystkich bohaterów. Nie wspomnę już tutaj w ogóle o Noah, którego potraktowała, jakby nie był w tej historii potrzebny.
Sama fabuła mi się podobała. Poszukiwania Glendowera połączone z kilkoma innymi wątkami sprawiły, że przełamałam się i skończyłam książkę w jeden dzień. Wiele rzeczy jednak ciągle mi nie pasowało, jak na przykład zupełnie niepotrzebny wątek między Blue a Adamem. Czy ona nie może zostawić tego chłopca w spokoju? Cała relacja Blue i kruczych chłopców także nie była specjalnie rozwinięta, przez co miałam wrażenie, że na jednej stronie ich poznała, a na drugiej już wszyscy byli przyjaciółmi. I naprawdę, zaledwie po paru stronach Blue powierzała im swoje sekrety, jak na przykład ten, kiedy zobaczyła jednego z nich w wigilię Świętego Marka przy kościele. Brakowało tutaj jakiegoś rozwinięcia między tymi zdarzeniami, które wpłynęłoby na pogłębienie relacji przyjacielskiej u tej czwórki. Albo chociaż jakiejkolwiek relacji.
To przenosi nas automatycznie do kolejnej sprawy: postaci Blue. Przysięgam, że przez większość książki mnie irytowała. Liczyłam, że autorka wykreuje tutaj jakąś naprawdę silną bohaterkę, która nie kieruje się słowami innych tylko ma swoje zdanie i tego się trzyma. Tymczasem dostałam dziewczynę, która nie wie za bardzo co ze sobą zrobić oraz łatwo ulega innym (na przykład moment, kiedy pierwszy raz rozmawia z Adamem i ot tak stwierdza, że da mu numer swojego telefonu, a kilka stron wcześniej zarzekała się, że nigdy nie będzie rozmawiać z chłopakami z Aglionby). Zawiodłam się.
Jedyną postacią, która absolutnie mnie nie irytowała, a wręcz mnie urzekła, jest Noah. Autorka poświęciła mu zdecydowanie zbyt mało uwagi, ponieważ zasługiwał na znacznie więcej. Nie dość, że "dała" mu taki los, to jeszcze całą jego historię (jak wszystko, z resztą) potraktowała pobieżnie. Chociaż przyznam, że mnie zaskoczył taki obrót wydarzeń, bo nie spodziewałam się tego, jak poprowadzi jego historię. Natomiast trwało to chwilę, bo już później jakby zapomniała o tym temacie i znów skupiła się na Blue, jej przepowiedni, Adamie, Ronanie i Ganseyu. Jakby Noah nigdy nie należał do ich towarzystwa!
Moim zdaniem autorka za bardzo skupiła się na mniej ważnych bohaterach, nie rozwijając wielu wątków i tego mi brakowało. Mimo to książka nie była aż tak zła; może nudna na początku, a irytująca pod koniec, ale naprawdę nie było bardzo źle. Z czystej ciekawości przeczytam, jak dalej potoczy się da historia i może autorka w końcu skupi się na ważniejszych rzeczach niż to, kogo Blue ma pocałować.
Ogólna ocena: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz