15.02.2018

"Z mgły zrodzony", Brandon Sanderson

Przez tysiąc lat popiół zasypywał kraj, nie kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie w nędzy i strachu. Przez tysiąc lat Ostatni Imperator, Skrawek Nieskończoności rządził władzą absolutną i ostatecznym terrorem, niezwyciężony jak bóg. A kiedy nadzieja została porzucona już tak dawno, że nie pozostały z niej nawet wspomnienia, pokryty bliznami pół-skaa ze złamanym sercem odkrywa ją na nowo w piekielnym więzieniu Ostatniego Imperatora. Tam poznaje moce Zrodzonego z Mgły. Znakomity złodziejaszek i urodzony przywódca, wykorzystuje swoje talenty w intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora.


Geniusz Sandersona nie zna granic. Nawet nie wiem, kiedy przeczytałam te 670 stron. Na początku nieco przytłoczyła mnie ilość bohaterów, których wprowadził Sanderson, ale mniej więcej po setnej stronie świat Luthadelu i Ostatniego Imperium mnie pochłonął. Każdy bohater został wykreowany na swój własny, niesamowity sposób, każdego trzeba docenić, ale moje serce zdecydowanie skradł Kelsier (a potem je złamał). To chyba jedna z niewielu książek, gdzie podczas czytania płakałam. Nie jestem pewna, czy dam radę w ogóle zawrzeć cały geniusz tej książki w poście, ale zrobię, co mogę.

Akcja dzieje się w bardzo odległej przyszłości (prawdopodobnie), gdzie świat przysypany jest popiołem, a Słońce to czerwony olbrzym. Społeczeństwo dzieli się na szlachtę i skaa, którzy są niewolnikami. Władzę nad całym Ostatnim Imperium sprawuje Ostatni Imperator, nieśmiertelny bóg.  Jednak żyją wśród nich również Mgliści, którzy potrafią władać metalami. Jest to Allomancja, która bazuje właśnie na metalach. To najbardziej złożony system magiczny, z jakim spotkałam się w książce, i wciąż próbuję go zrozumieć. Ci, którzy potrafią panować nad każdym metalem, są Zrodzonymi z Mgły. Aby odkryć swoje zdolności, muszą się Załamać, przeżyć coś, co silnie wpłynie na ich emocje. 

Kelsier, najcudowniejszy człowiek, jest właśnie Zrodzonym z Mgły. Uwielbiam tę postać; mimo, że tyle przeszedł, wciąż potrafi otwarcie mówić o swoich uczuciach, wciąż chce każdemu pomóc i opiekuje się Vin, dziewczyną, którą 'uratował' ze złodziejskiej szajki skaa. Dał jej coś na kształt rodziny, ludzi, którym mogła zaufać, i będę go za to kochać do końca. 

Momentem kulminacyjnym ma być obalenie Ostatniego Imperatora. I tutaj zaczyna się jedno wielkie w o w. Nie spodziewałam się, że wszystko w fabule będzie tak dokładnie przemyślanie i będzie prowadzić właśnie do tej końcowej sceny, gdzie niby wszystko zostaje wyjaśnione, ale przybywają kolejne pytanie, z powodu których od razu wzięłam drugi tom i zaczęłam czytać. 

Naprawdę, nie wiem o czym pisać, bo chcę pisać o wszystkim, a nie mogę, bo pewnie zaspojlerowałabym połowę książki. Nie umiem inaczej wyrazić swojej ekscytacji. To moje trzecia książka z tego gatunku i wiem, że koniecznie muszę przeczytać wszystkie inne pozycje Sandersona. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz